Budzę się zlany zimnym potem z ulgą, że to tylko sen.
Nie wiadomo jak w Idrisie rozpętało się istne piekło. Całe miasto rozbłysło czerwonym światłem, większa część domów stała w płomieniach i z każdej strony napływały tysiące demonów. Dzieci natomiast nie wiedziały co się dzieje. Płakały i krzyczały ze strachu. Ich matki zabierały je do schronu, budynku, który został zbudowany na właśnie takiego typu sytuacje. Ojcowie natomiast cali uzbrojeni stawali do walki.
Nie było widać końca walki. Z minuty na minutę zaostrzała się coraz to bardziej. Wszyscy byli już zmęczeni, nie mieli siły już dłużej walczyć. Simon, Alec, Izzi, moja mama i Luke polegli. Nie żyli tak, jak i większość dorosłych.
- Jace! - krzyknęłam do niego, gdyż zauważyłam zbliżające się do niego dwa demony. - Jace, uważaj! - szybko się odwrócił i szybko się ich pozbył, jednakże nie wiadomo skąd skoczył na niego demon. Chłopakowi powypadała broń z dłoni. - Jace! - krzyknęłam przerażona. Chciałam do niego pobiec, ale zostałam otoczona. Miałam małe szanse, ale udało mi się wyjść z tego bez szwanku i ruszyłam do chłopaka. Demona już nie było przy nim. Jace leżał nieruchomo. - Jace! Jace! Nie, nie, nie! Jace! - uklękłam przy nim i trzęsłam jego rabinami.
- Clary... - wychrypiał resztkami sił. - Uciekaj... - wypowiedział ostatnie słowo. Ostatnie w swoim życiu.
Nachyliłam się nad nim i złożyłam pocałunek. Ostatni. I uciekłam.
Nie było widać końca walki. Z minuty na minutę zaostrzała się coraz to bardziej. Wszyscy byli już zmęczeni, nie mieli siły już dłużej walczyć. Simon, Alec, Izzi, moja mama i Luke polegli. Nie żyli tak, jak i większość dorosłych.
- Jace! - krzyknęłam do niego, gdyż zauważyłam zbliżające się do niego dwa demony. - Jace, uważaj! - szybko się odwrócił i szybko się ich pozbył, jednakże nie wiadomo skąd skoczył na niego demon. Chłopakowi powypadała broń z dłoni. - Jace! - krzyknęłam przerażona. Chciałam do niego pobiec, ale zostałam otoczona. Miałam małe szanse, ale udało mi się wyjść z tego bez szwanku i ruszyłam do chłopaka. Demona już nie było przy nim. Jace leżał nieruchomo. - Jace! Jace! Nie, nie, nie! Jace! - uklękłam przy nim i trzęsłam jego rabinami.
- Clary... - wychrypiał resztkami sił. - Uciekaj... - wypowiedział ostatnie słowo. Ostatnie w swoim życiu.
Nachyliłam się nad nim i złożyłam pocałunek. Ostatni. I uciekłam.
Biegnę. Biegnę. I biegnę. Uciekam, aby znaleźć się jak najdalej od tego całego koszmaru, w którym zginęły wszystkie najbliższe mi osoby.
- To jeszcze nie koniec, Clarisso Fray. Przyjdzie czas i na ciebie... - rozbrzmiał głos Sebastiana, to znaczy Jonathana, w mojej głowie.
***
Obudziłam się cała zalana zimnym potem. Nade mną pochylał się Jace, który odgarniał mi włosy z czoła i badawczo mi się przyglądał. Poczułam wielką ulgę.
- Wszystko w porządku? - zapytał się mnie z czułością i troską w głosie. - Obudziłem się, kiedy usłyszałem twój głos wołający moje imię.
- Tak, jest okej. Przepraszam, że cię obudziłam - powiedziałam i się odwróciłam tak, że leżałam odwrócona do niego niego plecami.
Po chwili jednak poczułam, że chłopak przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem.
- Na pewno jest wszystko okej? - spytał.
- Nie... - wyszeptałam cicho i objęłam swoimi rękami jego rękę. Z czasem się rozluźniłam i ponownie usnęłam.
Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam czasu go dokończyć. Mam nadzieję, że następny rozdział uda mi się napisać troszkę dłuższy. :D
Po chwili jednak poczułam, że chłopak przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem.
- Na pewno jest wszystko okej? - spytał.
- Nie... - wyszeptałam cicho i objęłam swoimi rękami jego rękę. Z czasem się rozluźniłam i ponownie usnęłam.
Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam czasu go dokończyć. Mam nadzieję, że następny rozdział uda mi się napisać troszkę dłuższy. :D